Po poludniu rodzina zabrala mnie na weekend do swojego domku letniskowego nad jeziorem w New Hampshire. Cala droge sluchalismy muzyki country, szczerze mowiac bardzo mi sie podoba, I chyba zaczne jej sluchac. Tu w ogole country jest bardzo popularne, wszyscy tego sluchaja.
New Hampshire jest naprawde suuuuuuuuper!! Poznalam tam babcie i dziadka, strasznie zyczliwi ludzie. Babcia specjalnie upiekla coffe cake i chocolatte chip cookies - sa mega mega mega pycha, nie dziwie sie czemu Amerykanie maja fiola na ich punkcie! Dom jest strasznie ladny, nawet nie wiem czy nie ladniejszy niz ten w Melrose.
Po kolacji poszlismy poplywac łodzia. Bylo suuuuuuuuuuuuuper!!! Przepiekne widoki i w ogole! W pewnym momencie plynelismy strasznie szybko i non stop musialam trzymac sukienke :D Przynajmniej mielismy ubaw :D
Wieczorem, rodzina chciala pokazac mi najlepsze lody w Ameryce - Johnson's. Myslalam, ze beda normalne, no lody jak lody. Ale bylam w szoku! W zyciu nie jadlam lepszych lodow, nie przesadzam! Maja bardzo duzo smakow do wyboru, ale nie takie zwyczajne, kazdy mial w sobie jakies dodatki, ciasteczka, sosy itp. Smieli sie ze mnie bo zastanawialam sie nad smakiem chyba 5 minut! :D Chcialam sprobowac kazdego! Zamowilam sobie w koncu chocolate walnuts fudge - czekoladowe lody z kawalkami czekolady, orzechami wloskimi, wymieszane z sosem czekoladowym - niebo w gebie! :P Do tego rozmiary sa porazajace - zamowilismy najmniejsze (kiddie - rozmiar dziecięcy), a byly wieksze niz nasze Mcflurry! Tata zamowil sobie srednie, ktore mialy 0,5litra :D Ja sie nie dziwie, czemu Amerykanie waza ile waza :D Mowie Wam, tu wszystko jest takie pycha, nie poznacie mnie jak wroce :P
Nastepnego dnia poznalam Jamiego, pierwsza osobe w moim wieku poza siostrą. Pojechalismy razem na four wheelers, a Jamie byl na motorze. Bylo naprawde super! Jechalismy strrrrasznie szybko i caly czas trzeslo, bo jechalismy w lesie po galeziach i miedzy krzakami. Strasznie sie balam i caly czas piszczalam :D
Potem zrobilismy sobie grilla - domowej roboty hamburgery :D Byly naprawde dobre, duzo lepsze niz te z fast foodow!
Potem poszlismy na tubing i bylo suuuuuuper! Chodzi o to, ze lodka plynac, ciagnie za soba przywiazany na dlugiej linie materac. Znowu caly czas piszczalam, bylo meeeeega szybko i kilka razy prawie wpadlam do wody! Wszyscy mieli ze mnie niezly ubaw :D Zdecydowalam, ze skoro juz i tak jestem cala mokra to wskocze do jeziora poplywac :D Na razie to mi sie podobalo chyba najbardziej ze wszystkiego co mnie tutaj spotkalo :)
Mielismy wrocic do Melrose w niedziele, ale z powodu przewidywanego huraganu, wrocilismy w sobote, wiadomo, lepiej byc w domu. Ludzie tu panikuja, bo jeszcze ma byc dodatkowo tornado. Trzymajcie kciuki, zeby nic mi sie nie stalo :P Wiec ogolnie swietnie, zapowiada sie bardzo ciekawy dzien :D W drodze powrotnej zajechalismy na kolacje (u nich kolacja to najwiekszy posilek, do czego wciaz nie moge sie wciaz przyzwyczaic, jakos mi to nie pasuje :P) do typowo amerykanskiej restauracji. Nie wiem co oni dodaja tu do tego jedzenia, ze wszystko jest takie meeeega pyszne! A ja sie stresowalam, ze wszystko bedzie tu takie niejadalne :D Juz po tych 3 dniach, wiem ze bede bardzo tesknic za amerykanskim jedzeniem :D