piątek, 26 sierpnia 2011

The first day

Nie wiem od czego zaczac. Jest SUPER!!!! Zaczynajac od rodziny, poprzez Amerykanow samych w sobie i konczac na jedzeniu. W takim razie zaczne od poczatku.
Rano wyszlismy z Carly do jej kuzynow, zeby sie nimi zaopiekowac, bo sa mlodsi. Zrobilismy tam sniadanie - american pancakes. Kuzyni chceli zeby zrobic je z boxu, bo jest duzo szybciej (to takie typowo amerykanskie, dodajesz tylko jajko i mleko :P), ale Carly powiedziala, ze specjalnie dla mnie zrobimy je od podstaw, zebym nie myslala, ze Amerykanie jedza wszystko z pudelek :D W ogole ciesze sie, bo moja rodzina stara sie odzywiac zdrowo i nie jedza nic z pudelek poza muffinami, nie chodza do fast foodow itp. Wracajac do nalesnikow, sa naprawde dobre, ale chyba jednak nasze polskie lepsze :P Smakuja zupelnie inaczej, w ogole nie jak nasze nalesniki. Tu jest przepis: http://allrecipes.com/Recipe/good-old-fashioned-pancakes/detail.aspx



Potem poszlysmy na spacer po okolicy, naprawde mi sie tu podoba, wszystkie domki sa wybudowane w tym samym, typowo Amerykanskim stylu. Sa takie przyjazne, roznokolorowe :) No i prawie kazdy ma wywieszona amerykanska flage :D Melrose to przedmiescia Bostonu, wiec jest tu bardzo spotkojnie. Ludzie na ulicy usmiechaja sie do Ciebie i zagadują. Spotkalysmy nawet dzieci, ktore sprzedawaly ciasteczka i lemoniade! :D 
Potem wstapilysmy do Dunkin Donuts, bo Carly byla w szoku, ze jeszcze nigdy tam nie bylam. Jest naprawde pyszne, nie wiem czemu nie ma tego jeszcze w Polsce! Najbardziej zaskoczyly mnie ceny - np. ogromny muffin (duuuuzo wiekszy niz np. w coffee heaven w Polsce) kosztuje 1$, a srednia kawa (duzo wieksza niz u nas duza :P) - 1,5$. W takim razie nie dziwie sie czemu non stop wychodza na miasto na obiad czy lunch.



Potem moja host mama Lisa zabrala nas na zakupy. I tu znowu szok - ogrooooomne wyprzedaze na firmowe ubrania - bluzka Calvina Kleina czy DKNY za 10$. Po co ja zabralam z Polski tyle ciuchow?!?!? :P
Po powrocie do domu byla uroczysta kolacja, mama specjalnie zrobila dla mnie paste z kurczakiem :) Po kolacji dalam im prezenty z Polski, strasznie zachwycali sie naszymi slodyczami, szczegolnie michalkami :D Rodzina jest baaaaaaaardzo mila, bardzo ich polubilam! Naprawde, czuje sie tu jak w domu, i jako czlonek rodziny.
Moj brat Bob z 9-tygodniowym kotem Lolą w pudelku po prezencie :D

Jesli chodzi o moj angielski, to szczerze mowiac sama jestem w szoku, bo nie mam zadnych problemow z dogadywaniem sie. Kazdy jest pod wrazeniem mojego jezyka :D
Prosiliscie mnie jeszcze o zdjecia mojej garderoby i pokoju, wiec zgodnie z zyczeniami wrzucam je tutaj. Nie pytajcie sie czemu mam 2 lozka, bo nie wiem :P



Na zakonczenie wstawie jeszcze film z moja siostra jak spiewa, ma naprawde swietny glos - jest w chorze szkolnym.

Posumowujac, wszystko jest  meeeeega tanie, jedzenie pyszne, Amerykanie bardzo mili i zyczliwi. Po pierwszym dniu moge bez watpienia powiedziec: KOCHAM AMERYKE!! :)

3 komentarze:

  1. z tym śpiewem szału nie ma, dupy nie urywa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah, uwielbiam te amerykańskie kawy, lody, domy i naleśniki! :D
    Dobrze Ci:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż to za piosenka?

    OdpowiedzUsuń