sobota, 3 września 2011

SZKOLA!!!!!

W koncu doczekaliscie sie najciekawszego tematu - SZKOLY! :D
Ogolnie szkola zaczela sie w srode, ale ja musialam przyjsc juz we wtorek na rozpoczecie freshmanow, zeby ustalic plan lekcji i poznac nauczycieli, zasady itp.
Jak na dziewczyne z Europy przystalo, elegancko sie ubralam, w zakiecik i spodniczke, tak jak na rozpoczecie roku w Polsce :D Nie musze chyba mowic, jakie bylo moje zaskoczenie, kiedy zobaczylam,ze wszyscy byli w szortach i t-shirtach :D
Najpierw poszlam do guidance office, zeby wybrac przedmioty. No i znowu, nastawilam sie, ze to bedzie oficjalne spotkanie, no w koncu z councelorem szkolnym itp. Okazalo sie, ze bylo totalnie na luzie, czulam sie jakbym gadala z kims w moim wieku. Wlasnie to mi sie najbardziej podoba w Amerykanach, ze do wszystkiego podchodza na luzie, niczym sie nie stresuja i nie przejmuja. Mlodziez gada z doroslymi jak z rowiesnikami. Wracajac do planu lecji, to sa przedmioty ktore wybralam:
Chór
Niemiecki
US history
Gotowanie
Calculus (matematyka)
Fizyka
English


Ogolnie z tego co do tej pory zauwazylam, to tak jak przypuszczalam poziom nauczania jest nizszy niz w Polsce, np. na niemieckim, matmie i fizyce jestem w najbardziej zaawansowanych grupach, a i tak wszystko jest dla mnie tam latwe :D Najlepsze przedmioty to chor i gotowanie. Chor jest super, spiewamy sobie i w ogole jest niezla zabawa. Na gotowaniu bedziemy na kazdej lekcji gotowac inna amerykanska potrawe, np. lasagne, albo jakies desery (np. banana pie albo chocolate chip cookies) i trzeba znac przepisy na pamiec, wiec jestem strasznie podekscytowana, zobaczycie, zostane mistrzem kuchni :D Ogolnie lubie wszystkie przedmioty, moze przez to, ze nauczyciele sa strasznie mili. W ogole nie przypominaja polskich nauczycieli, ktorzy tylko czekaja, az zle odpowiesz na pytanie i sie zblaznisz. Tam, nauczyciele sa mega mili, ciagle zagaduja, sa bardzo pomocni, no i mozna z nimi pogadac jak z normalnymi ludzmi. Na kazdej lekcji przedstawiali mnie innym uczniom, zadawali pytania o Polske itp.

Tutaj sposob nauczania jest zupelnie inny, bo kazda lekcje mam z innymi ludzmi, co mi sie bardzo podoba, bo mozna poznac naprawde duzo ludzi. Lekcja trwa 57 minut, a przerwa 3 minuty, co jest wedlug mnie bez sensu, bo czesto nawet nie zdaze przejsc z sali do sali, zwazajac na rozmiary szkoly - jest ogrooooomna! Ciagle sie w niej gubie - sa 4 pietra, a do tego szkola jest baaardzo rozlegla. Poza tym jest naprawde sliczna! Wszystko jest czyste, kolorowe itp, nie to co nasze szkoly w Polsce :P

Co do ludzi w szkole to sa naprawde baaaaaardzo mili! Ciagle sie do mnie usmiechaja, zagaduja. W ogole jestem w szoku, bo kazdy zna moje imie i jak ide korytarzem to mi machaja i krzycza: Hej Karolajna :P Kilka osob juz mi powiedzialo, ze mam "cute accent" :D Bardzo lubie ludzi w szkole, sa strasznie pomocni, np. jak sie spytam o droge do sali, to nie to, ze mi powiedza, ale odprowadza mnie na drugi koniec szkoly, mimo ze sami sie potem spoznia na swoja lekcje, bo nie zdaza w 3 minuty wrocic na 2 koniec szkoly :D Juz drugiego dnia czulam sie jakbym chodzila do tej szkoly od dawna.

Wiele z was (dziewczyny :P) pytalo sie o chlopcow w szkole. Wiec musze powiedziec, ze nie sa zli :D No i wiele z nich jest bardzo wysportowanych, zwazajac na ilosc treningow :D  
Jesli chodzi o lunche to stolowka jest ogromna! Do jedzenia podaja oczywiscie fast foody - cheesburgery, hot-dogi, frytki itp. I faktycznie tak jest, ze z kim siedzisz przy stoliku to do tej grupy nalezysz. Mi sie poszczescilo, bo mnie do stolika zaprosili najpopularniejsi ludzie w szkole :P I wcale tak nie jest, ze ci najpopularniejsi sa wredni itp. Oni sa wlasnie najmilsi, dlatego sa popularni, a to inni sa tacy, ze obmawiaja itp, bo im po prostu zazdroszcza. 



Oczywiscie trzeba nalezec do jakiejs druzyny, bo jak nic nie robisz po lecjach to jestes nikim. Ale to nie dlatego, ze nie chca sie z toba zadawac, bo w nic nie grasz, ale po prostu to jest najlepszy sposob na poznawanie ludzi. Ogolnie nie wiedzialam do czego sie zapisac, bo jak wszyscy dobrze wiecie, nie mam za bardzo talentu do sportu, a oni tu cwicza od dziecka i sa  w tym naprawde swietni. Na szczescie poznalam dziewczyne, Kelleigh, ktora zaproponowala mi, ze moge zostac managerem druzyny socceru, bo potrzebuja kogos do spraw organizacyjnych. I musze przyznac, ze nic lepszego nie moglo mi sie przytrafic! Bo nie musze trenowac (a treningi sa meeeeeeeega ciezkie i do tego codziennie 2 godziny po szkole), a mam te same prawa co czlonkowie deuzyny - jezdze na zawody, biore udzial w akcjach, mam stroj druzyny, chodze na imprezy itp.
Po lekcjach w czwartek Kelleigh zawiozla mnie na trening (to jest super, ze prawie kazdy ma juz
samochod :D) i przedstawila dziewczynom. Wszyscy chcieli mnie poznac i strasznie mnie polubili i od razu zaprosili mnie na impreze tego samego dnia wieczorem. W ogole nie wiem jak to jest, ze po 5 minutach gadania z osoba czuje jakbym znaja ja bardzo dlugi czas. Oni sa naprawde tacu otwarci i w ogole.


Na imprezie bylo naprawde super! Poznalam duzo ludzi, i wszyscy chcieli zebym mowila po Polsku i opowiadala o Polsce. W ogole ja sie tu czuje jakbym byla jakas atrakcja, kazdy chce mnie poznac itp :D Jesli chodzi o amerykanskie imprezy to na filmach sa duzo przerysowane. Generalnie trwaja do 23 i jest ok 25 osob i sa duzo spokojniejsze niz w Polsce, mimo, ze im sie wydaje, ze sa tacy crazy :P Ogolnie bylam bardzo mile zaskoczona, bo nie dosc, ze znajomi przyjechali specjalnie po mnie zeby mnie zabrac na impreze, to potem jeszcze odprowadzili mnie 2 mile do domu (bo nie chcialam wyciagac host rodzicow, zeby po mnie przyjezdzali). Naprawde, bylam pod wrazeniem, bo znali mnie przeciez 1 dzien.
W piatek moja druzyna miala pierwszy mecz, wiec ja jako manager tez oczywiscie pojechalam :D Jechalismy do innego miasta tym typowo amerykanskim, zoltym autobusem i bylo super - wszyscy spiewali, krzyczeli itp. Niestety moja druzyna przegrala, ale i tak jestem pod wielkim wrazeniem ich gry.


Okrzyk mojej druzyny

6 komentarzy:

  1. o łał ;D.
    super.
    jak sobie radzisz z matmą ?

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mam pytanie! ;)
    czy funkcjonowanie szkoły w USA jest narzucone odgórnie, czy też może każdy stan ustala swoje własne zasady, jak ta instytucja ma wyglądać? Chodzi mi tu np. o trzyminutowe przerwy - czy wszędzie mają taką samą, ustaloną długość itp.
    magda zdż.

    OdpowiedzUsuń
  3. z matma nie mam problemow, wszystko juz mialam na lekcjach w polsce :)
    Mysle, ze kazdy stan ma swoje zasady, ale nie jestem pewna. Np, rozpoczecie roku nie musi byc tego samego dnia w kazdej szkole.
    Karolina :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde fajna szkoła, ale za krótkie przerwy. Musze powiedzieć że ja na swoją też nie narzekam, zwłaszcza w tej 3 klasie :P

    OdpowiedzUsuń
  5. zazdroszczę US :) zawsze marzyłam
    3 minuty przerwy to zdecydowanie za krótko ;)
    Twój blog wydaje mi się interesujący :)
    zapraszam również do mnie i zachęcam do obserwowania ;)
    pozdrawiam -.-

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć ;)
    Mam kilka pytań.. ;)
    Ile minimum trzeba wybrać przedmiotów?
    Ile lekcji masz tygodniowo?
    Ile kosztuje taka roczna wymiana?

    Pozdrawiam.
    Magdalena.

    OdpowiedzUsuń